11/29/2013 12:06:00 PM

( 378 )

( 378 )
z f.b.
Zakręcona jestem na całego. 
Wypełnianie papierów dla biurokratów spędziło mi sen z powiek. 
Ufff 
Na szczęście wszystko już z kompletowane i gotowe do wysyłki.
Pomoc dla 17 - sto letniej dziewczynki nadal trwa.
 Był dawca, była możliwość leczenia. 
Teraz trzeba szukać od nowa. 
Trzymajcie proszę kciuki.

***
Zostaliśmy zaproszeni 21 grudnia na koncert Luise brata. 
Choć serce me będzie z tęsknoty za Luisa pękać.
Idę.
Chcę pamiętać.
Bo w moim sercu Jej życie nigdy nie zagaśnie.

11/27/2013 11:15:00 AM

( 377 )

( 377 )



Udaję, że wszystko jest ok. Dla świata pewno tak, ale nie dla moich bliskich. Mnóstwo papierków mam do wypełnienia. Na cenzurowana żalem siadam nad nimi i uzupełniam łzami ich formę. Urzędnicy podali terminy. Chce Pani pociągnąć do odpowiedzialności ??? Trzeba wypełnić formularze. I znów pejcz-owanie duszy. Ból, żal, smutek. Ich to nie obchodzi. Jestem dla nich tylko numerem do wypełnienia.

To dzięki ukochanemu, bliskim i Wam ocalała moja nadzieja.

11/24/2013 11:30:00 PM

( 376 )

( 376 )
I stało się. Jestem ponownie chrzestną. 
Wzruszona i szczęśliwa.



,,Miłość nie pragnie zawładnąć drugą osobą, aby wzbogacić się jej kosztem, 
lecz jest oddaniem się drugiej osobie, aby właśnie ją ubogacić."

11/22/2013 11:40:00 PM

( 375 ) Podarunek życia

( 375 ) Podarunek życia
Oglądając ten filmik, odtworzyły się wryte w moją pamięć obrazy z narodzin Leonardo.
Kiedy zobaczyłam maleństwo leżące w inkubatorze z podłączeniami do maszyn, które monitorowały Jego maleńkie ciałko, nie mogłam się nacieszyć, że nasz Leonardo żyje. Nie zapomnę momentu, gdy Su wzięła swojego synka w ramiona, a Jego drobniutkie ciałko zaczęło się uspokajać. Jego drobne rączki, które były mniejsze niż mój najmniejszy palec u ręki, zaczęły Su przytulać - byłam tak wzruszona, że zapomniałam przez moment - zaczerpnąć powietrza. 



Miłość jest czymś wspaniałym :) 
Jest nektarem dla duszy i ciała. 

Leonardo w inkubatorze
z tatusiem

dziś :)

11/20/2013 01:16:00 PM

( 374)

( 374)

Przypomnieli sobie o nas byli ,,niby przyjaciele ", którzy podwinęli ogon, gdy było nam bardzo ciężko. Dziwne zjawisko. Słuchalam ich bla, bla, bla i wcale mnie to nie ruszało. Jestem grzeczna, ale emocjonalnie nie zaangażowana. Nie chce mi się nawet do nich mieć żalu. Szkoda czasu. Chcę te chwile spędzić i poświecić z radością tym, którzy są z nami NAPRAWDĘ. Prawdziwie, szczerze i tak od serca. Dla nich i dla nas :) 
Czuję się coraz lepiej. Choć dokuczają mi jeszcze bóle w podbrzuszu, staram się doprowadzić zaległości do normalnego poziomu. Tyle kątów i zakamarków do ogarnięcia. Liście w ogrodzie już po sprzątane :) ale ganiam nadal jeszcze za pająkami.
Przygotowania do chrzcin Leonardo w toku. Jako chrzestna mam pełną głowę pomysłów i chęci do pomocy. Jeszcze tylko kilka dni. Przede mną na te uroczystość jeszcze trochę gotowania i pieczenia.

Na zdjątku malowanie ramek, które rozdane zostaną dla gości.

Kiedy bawię się z dziećmi cały świat przeobraża się  w jedno wielkie dobro.
 


 
 

11/15/2013 08:21:00 PM

( 373 )

( 373 )

z f.b.
Wrzuciłam listy do skrzynki.
 Skargi poszły w świat instytucji, które mają prawo zrobić porządek z tymi, którzy zabawili się moim zdrowiem i życiem naszych Nienarodzonych. 
Nie chcę wojny, ale  zaznaczenia naszym bólem w ich aktach.

11/12/2013 07:01:00 PM

( 372 )

 

Życie jest dla każdego.
Życie jest w nas.
 W każdym najmniejszym działaniu jest siła i moc. 
Trzeba chcieć by móc.
Trzeba po prostu kochać  

11/11/2013 04:34:00 PM

( 371 )

( 371 )

Uśmiechnięte pyski świadczą o tym, że wykonaliśmy dobrą robotę. 
Zadowolone serca.
Zmęczone ciała.
Wywieszone jęzory czekają na powtórkę z rozrywki.
Kiedy sens zatraca się w smutku, próbuję dostrzec piękno w małych chwilach.
Mam wybór.
:)
Wywieszam łapczywie jęzor - na życie.


11/09/2013 06:09:00 PM

( 370 ) Może zanudzić - ale nie mnie

Czas mija a z nim nie wszystko.
Tu się urodziłam, dorastałam
Jako mała dziewczynka
nosiłam na wieżę kościelną znalezione, uratowane nietoperze.
Ratowałam koty, psy ,,śmietnikowe"
Pisklaki
jeże :)

Tu uczyłam się
życia
przyjazni
Tu poznałam moją miłość


Bliscy, przyjaciele, znajomi pochowani  na  cmentarzu mego rodzinnego miasta.
Tylko Naszego pierworodnego Nienarodzonego - nie mogłam.


Wróciły wspomnienia w drobnych szczegółach. 
Wróciły chwile, których nie zdążył jeszcze zatrzeć we mnie czas.
Moje miasto
a w nim kawałeczek mnie.

11/08/2013 10:28:00 PM

( 369 ) Sonii talent

Na pewno znacie te cudowne filmy Sonii o niemowlakach, o kąpieli, o miłości i szacunku dla małego człowieczka.
 Paryżanka, która swoją wrażliwością porusza moje serce. 
Jej filmy są cudowne.
 Dla mnie są pomocą w przejściach w tych moich ciężkich chwilach. 
  
Kolorowych snów Wam życzę 
 

11/08/2013 04:22:00 PM

( 368 )

Mam dwa zaproszenia zostania matką chrzestną. 
Dominik, który mieszka od nas 900 km i Leonardo Romano oddalony kilkoma kilometrami. Przyjęłam zaproszenia, gdyż dziadek uczył nas, że dzieci do chrztu się nie odmawia. 
Podejmę się tego, gdyż ,,wszystkie dzieci nasze są " :)

11/07/2013 08:41:00 AM

( 367 ) jak rzep

( 367 )  jak rzep
Byłam świadkiem wypadku.
 Kobieta w samochodzie potrąciła rowerzystę. 
Teraz muszę szlajać się po Policji. 
A za oknem wieje.
tylko
 wiewiórka  przypomina o zimowych obowiązkach.


Nic mi się nie chce. 
Tęsknota jest jak rzep wrośnięty w serce.
Moje Maleństwa
Moje kochane
Moje
Zabrano Wam szanse na dalsze życie
I to boli 
cholernie boli


11/06/2013 09:26:00 AM

( 366 )

( 366 )


Następna wizyta kontrolna u mojej nowej Pani Doktor wypadła na wczoraj. Z powodu odczuwających boleści w podbrzuszu zostałam przebadana. Pobrano mi krew do analizy, gdyż Pani doktor chce sprawdzić czy wszystko jest ok. Mówi, że woli dwa razy sprawdzić niż raz coś przegapić. Czuję jak stara się o mnie zadbać. Czyżbym w końcu trafiła na lekarza-człowieka. ??? Tak bardzo chciałabym zaufać.
Pierwsze dwa miesiące po operacji usunięcia Myom i przegrody w macicy musimy uważać by nie zajść w ciążę. Macica potrzebuje tego czasu by móc się zregenerować. Oczywiście, gdyby nam się udało mimo wszystko spłodzić w tym czasie maleństwo, wszyscy byśmy byli szczęśliwi. Jednak po tak krótkim czasie po operacyjnym, bezpieczniej jest dla mojego zdrowia - poczekać. Problem tkwiłby w tym, że przy wzroście placenty ( łożyska ) mogłaby się ona wrosnąć w ścianki macicy. Co spowodować może po porodzie operację,  by usunąć łożysko jak i możliwość ewentualnej utraty macicy. Dlatego też chcemy teraz uważać. Jeśli nam się uda zostać rodzicami, to pragnę ten czas poświęcić naszemu okruszkowi, niż spędzić go na medycznych sprawach, terapiach, rehabilitacjach.
Dobrze, żem wytrenowana :) Teraz muszę tylko wszystko okręcić o 180 stopni. 
Za cztery tygodnie kolejna wizyta kontrolna. 
Potem wiele ważnych dat urodzinowych, potem święta, sylwester i...nadzieja z adrenaliną wraca płynącą z  najmniejszej komórki do płuc i serca.

 ************************************************

Mojej siostry koleżanka urodziła martwe dzieciątko.
Nic nie wskazywało na taki dramat. 
Szok.
Łączę się z nimi w bólu.

Światełko do nieba Okruszku

11/02/2013 09:27:00 PM

( 365 ) wszystko jest możliwe

( 365 ) wszystko jest możliwe
 
z f.b.
Wyłączyłam się od świata. Kiedy przyszedł czas na regenerację - wysiadłam na całego. Przez ostatnie dni było mi bardzo źle. Smutek rozwalał każdą moją komórkę. Nie dałam rady być ,,silna" i ,, waleczna". 
Myśli dobijały się do sytuacji - co by było gdyby? 
Bo przecież przez brak odpowiedzialności lekarzy mogłam mieć wyciętą macicę, jajniki, mogłam dostać sepsis, mogłam umrzeć. Gdybyśmy się poddali mogłabym w wieku sześćdziesięciu paru lat obudzić się z wielkim bólem brzucha i wylądować na stole operacyjnym. Po przebudzeniu - usłyszeć ,,miała pani spiralę, niestety trzeba było usunąć narządy rodne, niestety... i dlatego, przez tą spiralę , przez tych lekarzy nie mogła pani nigdy mieć dzieci. "
Te wszystkie gdybania wybuchły we mnie. Te gdybania osiadły w mojej rzeczywistości, które  po wypowiedziach , analizach moich nowych lekarzy, zaczęły żyć swoim własnym prawem przeżywania. Nie miałam siły pisać, nie miałam siły ,,oddychać nadzieją." I tak wijąc się we własnym strachu gdybania zauważyłam własne szczęście. Żyję, odczuwam miłość i bliskość mojego męża. Mam wsparcie rodziny i znajomych, którzy pozostali przy mnie gdy ,, przyjaciele" już odeszli. Mam szansę na urodzenie dzidziusia i nowych lekarzy, którzy teraz chcą nam pomóc, byśmy mogli trzymać w ramionach nasz najpiękniejszy kawałek świata.
Tylko od nas zależy co z nami będzie. Jak odczuwać będziemy nasze porażki, wzmagania, miłość, szczęście. Trzeba dbać o siebie o własne marzenia, cele, życie. Trzeba ze świadomością i odpowiedzialnością dokonywać wyborów, ale nie wolno się poddać, gdyż wszystko jest możliwe.

,, Zdarzyło mi się niegdyś ujrzeć w lesie rano dwie drogi: pojechałem tą mniej uczęszczaną - reszta wzięła się z tego, że to ja wybrałem. "


Dziękuję Wam za wszystkie telefony, SMS, e-maile, komentarze u mnie na Burczobrzucho i blogu Lami. 
Dziękuję Tobie Lamuś za kawałek nieba. 
Copyright © 2016 4kleeblatt , Blogger