2/27/2014 12:29:00 PM

( 426 )

( 426 )
Z wielką radością ogłaszam dobre nowiny w imieniu Carpe.

Z 8 pobranych komórek zapołodniło się 5.

Transfer odbędzie się w poniedziałek o 11.30

Wtajemniczeni wiedzą co mają robić, nie wtajemniczonych prosi się o ciepłe myśli :*






2/24/2014 03:30:00 AM

( 425 ) W drogę

( 425 ) W drogę

Torba spakowana 
Wyruszam do kliniki na kontrolne badania. 
O dziesiątej termin.
Mam nadzieję na nowe, dobre wieści.
Oby już na dniach była punkcja jajników
Bo potem :)
to już tylko krok do tej najważniejszej chwili z życia.  


2/23/2014 10:49:00 PM

( 424 ) 750 twarzy



Londyńska artystka Emma Allen - le mag jest specjalistką w makijażu i malowaniu ciał. Jej wideo składa się 750 pojedynczych nagrań pomalowanej twarzy. To jej twarz widziana w tym filmie jest przez nią przemalowywana i nakładana farbami w rożne twarze. Przygotowanie tego materiału trwało 5 dni. Powstała sztuka, którą chce się po prostu wciąż oglądać. W tym króciutkim filmie doświadczamy procesu starzenia, rozkładu i reinkarnacji. Piękno  i jego przejścia, o których się nie zapomina.

2/21/2014 11:04:00 PM

( 423 ) Piękna miłość

Dziś czuję się źle.
Moc dotyku między matką a dzieckiem 
warte obejrzenia.


A jakie są Wasze wspomnienia???

2/20/2014 10:38:00 AM

( 422 ) Miłość procenta

( 422 ) Miłość procenta
 
z f.b.
Termin przełożony na poniedziałek. Musiałam bo moja ,,zastępcza - Martynkowa rodzinka " się rozchorowała. Nie mogę sobie teraz pozwolić na choróbsko. Punkcja i transfer już tuż, tuż...Wracajcie do zdrowia kochani.
Nie chciałam włóczyć się po hotelach, więc obgadałam wszystko z profesora sekretarką i za zgodą profesora przeniosłam termin na poniedziałek. 
Takie 2 w jednym to ulga nie tylko dla portfela.
Wykorzystałam ten czas na polepienie moich zębów. Tak. Znów dziura, która może nie była tak szkodliwa, ale za to upierdliwa. I jak to w życiu bywa, wszystko dzieje się nie bez przyczyny. U mojego pana dentysty doktorka, poznałam  pomoc dentystyczną, która dodała mi tyle otuchy i energii, że dziś mogłabym przestawiać góry . Okazało się, że ta kobietka stała się moim promyczkiem nadziei. Przez 5 lat przechodziła przez procedurę In Vitro. Dawano Jej tylko 8 % szansy, że zajdzie w stan błogosławiony. Z każdym niepowodzeniem wyrywało Jej to kawałek serca. Jak ja to bardzo rozumiem i odczuwam. Ból, tęsknota, żal i ten przeraźliwy strach. To było Jej ostanie podejście. Embrionsien z mrożenia i....??? Udało się :) Dziewczynka przyszła na świat dwa miesiące za wcześnie. Problem macicy na której znajdował się rys.  
Dziecko ,,procenta" ma już 18 lat i miłość wiary i nadziei.
Czy to nie cudne???
Błagam Was :)
Nigdy nie tracie Nadziei
Bo życie :) mimo komplikacji jest niesamowite ;)

2/19/2014 04:38:00 PM

( 421 ) Kawałek po kawałku

 ( 421 ) Kawałek po kawałku
 
z f. b.
Wysiaduję jak na szpilkach. Gotowa do całkowitej procedury - liczę dni do spotkania z naszymi maleństwami. Jakie to naturalnie proste. Hormon, igła, strzykawka, tabletka, jajnik, brzuch. Wystawiam kawał życia dla życia. Trzeba tylko chcieć dać im  miłość i uczucie bezpieczeństwa. Są w mojej głowie, w moim sercu, w moich zmysłach. Zamazana twarzyczka, maleńka rączka, stopka. Czuję je - nie myśląc nad tym, że ich jeszcze nie ma. Kołyszę się w takt tych obrazów. Czasem widzę je na huśtawce, czasem biegnące ku tatusiowi z buzią uśmiechniętą od ucha do ucha. Nie sądzę , żem zwariowana. Wiem, że gdzieś tam - nasze Maleństwa są. Czekają tylko na tę odpowiednią chwilę i możliwość pokochania. Choć jestem nasycona hormonami, choć raz jest dobrze, a raz nachodzi mnie wielki smutek, żal i strach to odczuwam ich obecność, która pomaga mi przez to wszystko przejść. Nabrać sił by wierzyć, mocno wierzyć. Nie jest łatwo być kulą energii dla samego siebie, gdy tyle razy się nie udało. Nie ważne, że spirala, że lekarska fuszera, że czas. Strach pozostał i tylko dzięki tym podświadomym obrazom pełnych miłości, kolorystyki do ich życia, jestem w stanie ponownie bez łez wstać.
Życie bez dzieci ( dla tych , którzy ich pragną ) jest straszną samotnią zabierającą kawałek po kawałku - wolność dla duszy i ciała. 
Czy kiedykolwiek uda nam się spleść ich maleńką dłoń w naszej dłoni ? 


2/17/2014 11:36:00 PM

( 420 ) Kilka info w sprawie kochanej 17-stoletniej M i nie tylko

( 420 ) Kilka info w sprawie kochanej 17-stoletniej M i nie tylko
pierwszy dzień po operacji naszej podopiecznej
Jak ja to bardzo rozumiem, gdy walczy się o życie swoich bliskich i nie tylko bliskich. Czysta miłość jest czymś tak potężnie niezniszczalnym, napędzającym do czynów i działań, których bez odczucia miłości - zrealizowanie tego czegoś byłoby wręcz niemożliwe. Połączenie dusz - nie tylko genetycznie, nie tylko biologicznie jest powiewającym w przestrzeni obrazem wieczności. Jednym z podobnych sił jest uczucie nienawiści, które powoduje ruch i zmiany idące niestety w czarnym kierunku. Jednak, ja się zła i ciemności nie chcę trzymać. Walcząc o życie naszych Nienarodzonych, czy naszych podopiecznych - chwytam się serca, z którego wydobywa się wiara i nadzieja.
Kiedy czytam:

,,U naszej  M. trochę lepiej, pojawiły się białe krwinki co znaczy, że szpik coś produkuje. Liczymy, że pracuje szpik dawcy a nie stary  M.
Pozdrawiamy U. M. i M. " 

i z dziś

,,  już trwa odbudowa - M ma 2000 białych. czekamy na wynik w jakim procencie przyjął się szpik dawcy "

Czy to nie cudowne???
Jeszcze tak niedawno nie było za dużo szans. 
A dziś :) ???
I znów  oczy zaszkliły się łzami szczęścia. 
Wspomnienia.
Pacjenci.
Ich bliscy.
Niektórym podopiecznym nie udało się
choć byłam z nimi i walczyłam o każdy oddech - do końca.
Niektórych odwiedzam
Przytulam
Do niektórych wpadam na zjazdy rodzinne, 
otrzymuję zaproszenia 
 ( urodziny,ślub, pogaduszki itp )  

:)

 ,, od Twoich wiadomości aż serce mocniej bije "
 :)
,, Jej miłość do ludzi ma nieskończoną głębokość. Wydaje się kochać wszystkich. Chorym i ich bliskim pomaga świadomość tego, że jest ktoś kto ma chęć poruszyć góry, byle tylko cokolwiek pomóc. To ona w bardzo delikatny sposób była z nami i dawała wsparcie. W jej ogrodzie rośnie drzewo zasadzone z dedykacja dla mojej siostry. W momencie zdiagnozowania ciężkiej choroby świat rozpada się na tysiące kawałków. Warto zacząć je układać, warto walczyć, warto szukać pomocy.
 Nigdy nie jest za późno, bo nadzieja nigdy nie umiera. "
:)
,, Słoneczko Nasze Najgorętsze! Czym Świat byłby bez Ciebie? Dziękuję że Jesteś w Naszym życiu , że mamy takie szczęście , dziękuję, że sprawiasz że Świat jest piękniejszy na rożne sposoby.Całuskujemy cię maksymalnie i kochamy oj KOCHAMY!!!****" 

Rozpadłam się na kawałeczki. 
Ból
Tęsknota
Żal
Samotność
Jednak moja bliskość do moich ideałów i obowiązków duchowych nauczyła mnie brać przykład z tych osób, którym pomagałam. 
Byłam mocna w gębie i czynie dla innych.
Ale dla siebie??? 
Trudność, którą doświadczyłam
nauczyła mnie innego spojrzenia na siebie i swoją rodzinę.
Zrozumiałam,
 że życie również dla mnie jest bujnie udekorowane.
Walczę dla nas
dla nich
   Dla spełnienia  i podziękowania.
 Kocham moje Anioły, ich bliskich, nasze Nienarodzone i nie przytulone. 
Tak bardzo pragnę im kiedyś o tym opowiedzieć.
O tej miłości, którą powinni odczuwać.

2/15/2014 12:01:00 PM

( 419 ) Menopur

( 419 ) Menopur
Dziś zaczęłam brać hormony z ampułek. 
Zastrzyki i ich wstrzykiwanie nie sprawiają mi większego problemu.
 Ukłucia i fioletowe mapki na skórze nie przerażają mojej psychiki. 
Tylko tycie i humorki działają mi na keks ;) 
Ale co tam...jak trzeba to trzeba. 
Sesję zdjęciową podaję w stymulacja / in vitro zakładce.
 Do odważnych świat należy.
 Prawda????

2/14/2014 11:03:00 PM

( 418 ) Jak kochać???

( 418 ) Jak kochać???

Czy można kochać 14 lutego bardziej niż w inne dni ???
Tiaaa
Kochać można tylko ,, zawsze " lub ,, nigdy "
Nic w daty
Przecież miłość trzeba czuć każdego dnia

2/13/2014 09:39:00 PM

( 417 )

( 417 )

Jestem już w domu. 
Wszystko zgodnie z planem. 
Od soboty zaczynam wstrzykiwanie hormonów w brzuch. 
21 lutego następny wyjazd do kliniki. A potem prawdopodobnie zostanę już,aż do transferu u Martynki rodziców. Cudownie się czuję ze świadomością, że może już w tym miesiącu zostaną poczęte nasze Maleństwa.
Kawałek raju się zbliża.
Czy będę bliżej błękitnego nieba???

2/11/2014 06:28:00 AM

( 416 )

( 416 )
 
Martynka z naszym Baleykiem
Pakuję torbę by  zabrać tyłek w stronę kliniki Heidelberg. Jak zwykle przenocuję u rodziców mojej Martynki. Pięć lat temu przyjechali Oni do Heidelberg na leczenie i walkę z rakiem, który zabierał im ich jedyne dziecko. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że z tej akcji ratowania Martynki narodzi się przyjaźń, że także ja będę leczyła się w tej klinice i będę walczyła o życie moich przyszłych jeszcze nienarodzonych maleństw. Niesamowite. Wszystko ma swój głęboki sens i każde nasze decyzje, nawet te maleńkie, mają wpływ na całokształt.

Martynka z przed pięciu laty
i teraz
:)


 I jak tu nie kochać życia i tych maleńkich decyzji prowadzących do szczęścia. 


A tutaj krótkie spojrzenie jak to wtedy było:



2/09/2014 08:24:00 PM

( 415 )

( 415 )
z f.b.

Zaczarowała mnie myśl o przyszłości.
 O uściskach i przytuleniach w codzienności naszego maleństwa. 
Nie przespane chwile, obrzygane ciuchy, pieluchy, roztrzepana fryzura.
 Rozlany makijaż jeśli w ogóle na niego będzie czas. 
 Zabawy, troska, wspólne czarowanie i zaradzanie problemom dnia codziennego.
 Co za przygoda. 
Rodzina i wspólne dopełnienie miłości.
Nasz mały cud gdzieś tam na nas czeka.
Tak bardzo w to wierzę. 
Nawet jeśli czasem jest ciężko to i tak warto walczyć do końca







2/08/2014 12:55:00 PM

( 414 )

( 414 )
http://burczobrzucho.blogspot.de/
Podjadam sobie same zdrowe smakołyki.
Kroję, pichcę, klepię, i miksuję :)
Oczywiście w międzyczasie wtrysk hormonów do nosa, inhalacja, probiotyki i witaminki w tabletkach.
W tym moim całym domowym hao-siku
 marzę o tym :) 
jak to będzie, gdy
uda nam się w końcu doczekać naszych Maleństw.
Jaka wtedy będę? 
Hmmm ;)
Na pewno dumna i szczęśliwa :D

2/06/2014 01:08:00 AM

( 413 )

( 413 )


Przyjaciółka S poprosiła mnie o popilnowanie swojego pierworodnego. Chłopczyk wtedy miał niecałe dwa miesiące.  
Był nakarmiony, utulony, ucałowany i ukołysany do snu. 
Moje - wtedy młode i pewne siebie spojrzenie - nie widziało żadnego zagrożenia. Wszystko wydawało się takie oczywiste i naturalnie łatwe. 
S wyszła cichutko zamykając drzwi swego domu. Wsiadła w malucha i ... dzieciak w ryk. 
Co ja nie robiłam. 
Pielucha - czysta. 
Brzusio - pełny. 
Głaskałam, kołysałam, tuliłam, całowałam i nic. 
Płacz był tak nieszczęśliwy, że aż serce wyrywało. 
Mijały chwile...strasznie długie chwile. 
Myślałam co dalej. Nie chciałam dzwonić po moją S. Wiedziałam, że to wyjście na kilka godzin do pracy było strasznie dla niej ważne. 
I tak biegając z pokoju do pokoju z płaczącym chłopcem wpadłam na pomysł. 
Cycek!!!!!!!!!!!
On potrzebuje ciepła cycka. 
I tak nastąpiła ewolucja mojej postawy. 
,,Na gra­nicy sza­leństwa, w og­rodzie obłędu wychy­liłam nieśmiało twarz zza zakrętu" i nastąpił spokój i wytchnienie.  
Cycek w ręku to było zbawienie :)

2/03/2014 05:58:00 AM

( 412 ) Po przeszczepie

( 412 ) Po przeszczepie


 Info z kliniki

,, Kochani
dzięki za troskę i myślenie o nas. Wszystko poszło dobrze, trwało raptem godzinkę. Niestety z przeszczepem, a raczej chemią przed nim związane są dolegliwości czasami trudne do zniesienia. M już brak cierpliwości, ale wie, że już bliżej niż dalej, więc znosi je raz lepiej, raz gorzej. Jesteśmy wszyscy razem, wspieramy się, wymyślamy kolejne sposoby na suchość w gardle i przełyku lub męczące wymioty i odliczamy dziesięć dni  lub dwa tygodnie do normalizacji.
pozdrawiamy serdecznie, przesyłamy uściski i całuski
M, U i M "


Nadal proszę o moc miłości w ich stronę. Teraz to trudny czas. Czas, który rozstrzygnie wszystko. 
Z całego serca dziękuję Wam za Waszą dobroć. 
Jesteście niesamowici. 

A co u mnie???
Uspokoiłam się po tej odmowie, którą dostałam kilka dni temu. Ciało nabrało drażliwości. Hormony robią swoje.  Jednak wszystko nabiera formy co oznacza wszystko układa się zgodnie z planem. Czas upływa mi niemiłosiernie szybko, na mój gust za szybko. Mężuś mówi, że to i dobrze. Im szybciej przez to przejdę, tym szybciej będę mogla cieszyć się macierzyństwem. 
Haaa co za postęp myślenia :) Pewno juz mu moje humorki idą na keks :D Jak ja Go mocno kocham :)

2/01/2014 09:12:00 PM

( 411 ) kochana moja M

( 411 )  kochana moja M



Dzisiaj w południe miała przeszczep komórek macierzystych we Wrocławiu 17 letnia dziewczynka, o której tu na blogu już wspominałam. To wszystko dzieje się po to żeby mogła wygrać z białaczką. Mam nadzieję, że od dzisiaj będzie zdrowa. 
Myślę o niej teraz.
I Was proszę o kulę energii w Jej stronę.
Copyright © 2016 4kleeblatt , Blogger