7/31/2015 08:05:00 PM

( 540 )

( 540 )

Jestem na spacerze z Bliźniakami. 
Yawara biegnie przy nas z radosnymi podskokami. 
Jakoś mi ciężko i smutno na sercu.
 Za dużo się w tych dniach wydarzyło. 
Gwałtownie, nie miło...
Staram się odprężyć, nie myśleć.
 Zaczyna padać. 
Z przeciwka jedzie na rowerku ok 2 letni chłopiec. 
Zatrzymuje się przy nas. 
Widzę Jego zatroskaną minkę. 
Cichutkim głosem mówi do nas 
- pada, już się pani nie pobawi.
 - wiem skarbie, dziękuję, że się martwisz - odpowiadam.
Spoglądam na moje Bliźniaki,
 spoglądam w niebo szepcząc
- Boże jakie to dziecię ma piękne, wrażliwe wnętrze.

Zaczynam spokojnie oddychać.  
Odwracam się z uśmiechem na twarzy.   

Chłopczyk popedałował dalej :)

7/27/2015 01:29:00 AM

( 539 )

( 539 )



Kiedy spacerujemy
 prawie zawsze ktoś wsadzi nam głowę w wózek,
 zagada, 
pokaże palcem ,
 pokiwa głową
 lub się za nami obróci. 
Czy to takie dziwne spacerować z ukochanymi dziećmi ???
 Moja ciocia urodziła trojaczki
 ( niestety zabrakło inkubatorów i dwójka maleństw zmarła ) 
Kuzyn - dwa razy bliźniaki.
 Wujek ze strony męża - bliźniaki. 
Już w czasie stanu błogosławionego
 spotykałam się z rożnymi emocjami i poglądami obcych.
A teraz ???
Każda chwila z NIMI 
napawa mnie dumą
 i jeszcze bardziej przeogromnym szczęściem.
Choć ciąż i dzieci mnogich coraz więcej zobaczyć można
Wywołujemy małą sensację
Czasem politowanie
Częściej podziw 

Jesteśmy szczęściarzami
mamy kogo kochać i dla kogo żyć :)
 

 

7/20/2015 10:49:00 PM

( 538 ) W Heidelberg

( 538 ) W Heidelberg

 
Heidelberg przywitał nas piękną tęczą, która oznaczać mogła tylko dobre wieści.
Bliźniaki sprawowały się super.
 Trochę spały, piszczały, płakały :)
Cały repertuar :) ottt.. jak na maluchów przystało.


Noc przespaliśmy u Joli, Martynki i Sławka K. 
To była maluszków pierwsza noc po za domem, ich pokoikiem i własnym łóżeczkiem.
To nawet była bardzo wygodna noc.
 Przespana :)
Przynosząca wypoczynek i błogie wyciszenie.
Rano ruszyliśmy do kliniki. 


 Jakie to bylo dla nas miłe uczucie będąc TAM z nimi. 
Świadomość, że tu się narodziły ich pierwsze komóreczki napawały mnie dumą.
To tu uratowano mi życie
To tu z kompetentnymi specjalistami nabrało moje / nasze życie głębokiego sensu. 
Spełnienia    :)

Spotkanie z profesorem dzieciaczki przyjęły bardzo fajnie. 
Pielęgniarki obdarowały nasze skarby herbatnikami
komplementami
i radością ich poznania.
Patrząc na to  wszystko
wirowałam między TU i WTEDY
I strach mnie ogarnął na samą myśl, że tego TU i TERAZ mogłoby nigdy nie być.
Gdyby nie nasza konsekwencja, zadziorność i siła miłości, wiary  i nadziei
Nie byłoby NAS jako wspólnej RODZINY


I tym razem mój instynkt mnie nie oszukał.
Po badaniach Profesor stwierdził, że nie trzeba mnie operować. 
Mam niewielkie zaburzenia.
Jednak one są tylko procesem hormonalnym, może nawet związanym z moim wiekiem, a nie problemem cyst, mięśniaków czy wysokiej endometrium.
Dosłownie profesor powiedział mi, że na ten czas żadna operacja jest tu nie potrzebna i nie rozumie swoich kolegów medycznych, którzy właśnie dziś chcieli mnie położyć na stół operacyjny.  
Bardzo ładnie opisał mi wygląd mojej macicy, jajników i cięcia cesarskiego.
Pobrano mi trochę mojej krwi  do analizy by poradzić sobie z moimi problemami jak najmądrzej.
Za kilka dni będę wiedziała co dalej robić. 
Jak się leczyć o tym mi profesor pod koniec tygodnia powie.

Szczęśliwi jedziemy do Joli i Sławka.
Trochę nacieszyć się sobą
i tymi dobrymi wieściami, które dziś usłyszałam.
 
 
Życie
Życie jest fenomenalne 
Prawda????

7/19/2015 01:00:00 PM

( 537 )

( 537 )
To mi się udało dla Niej zrobić, Książka w Bibliotece do wypożyczenia

Była przy mnie gdy łzy nie przestawały cieknąc po policzkach. 
Otulała słowem i własnym doświadczeniem.
 Nie zabierała nadziei, ale nie pieprzyła o kwiatkach.
 Dagmarka potrafiła i chciała być i czuwać.
Kto Ją poznał wie, że 
jest niesamowitą, czułą, dobrą i sprawiedliwą kobietką. 

Dagmarka i Jej WIELKA miłość :)  

Dziękuję Kochana :)



7/19/2015 08:31:00 AM

( 536 ) Czas skończyć z tym ,,wariactwem"

( 536 ) Czas skończyć z tym ,,wariactwem"





Maluchy jeszcze śpią, a ja szykuję wszystko do wyjazdu.
 Jestem zmęczona, bardzo zmęczona 
Pełna innej energii niż rok temu.
Chcę wrócić do normalnego stanu.
Chcę odzyskać swoje zdrowie i pełną witalność.  
Nie mam siły już na więcej
Nie chcę martwić się tym,
 czy zdążę usiąść zanim upadnę.
Tak
Przestawia mi się świat od tego krwawienia. 
Jestem nerwowa, nie uśmiechnięta, naładowana :( 
Tylko Bliźniaki są w stanie mnie rozbroić,
 Choć na chwilę mogę zapomnieć, że jest mi źle. 
Czas skończyć z tym ,,wariactwem".
Jedziemy dziś do Heidelberg 
Z wielką nadzieją na poprawę zdrowia fizycznego jak i psychicznego.

Dla zainteresowanych
 zostawiam link do ciekawego artykułu


Milutkiej niedzieli
Odezwę się już z Heidelbergu

7/15/2015 06:47:00 AM

( 535 ) Plan awaryjny

( 535 ) Plan awaryjny

Czterech lekarzy i ich opinie ze sobą nie są zgodne. 
Cysty na jajnikach,
 inny med. ich nie widzi 
za to zauważył je w macicy.
Dla Jednego z medyków - Duży Myom,
dla innego - mały jakiś nie ważny.
A ja z wysokim Endometrium i Anemią 
przestraszona różnych zdań
jadę do profesora z Heidelberg, który mi dwa życia dał :)  
 

Tak, 
napisałam do profesora z prośbą o pomoc.
 W ciągu paru godzin otrzymałam informacje, żebym przyjechała. 
Mam dobre uczucie i wewnętrzny spokój.
To nic, że musimy tak daleko jechać. 
Ważna jest świadomość pozytywu

Termin w poniedziałek.




Nasze dzieciaczki rosną :)
Dzień po chrzcinach u Ragner wybił się pierwszy ząb.
Teraz czas na Kirę
Oj będzie się działo :D  
 

7/12/2015 10:25:00 PM

( 534 )

( 534 )

Goście się zjechali. 
Nasze odświętnie ubrane Bliźniaki ,, wariowały" już
 pod Kościołem - niecierpliwe i gotowe do spania. 
Ksiądz otworzył bramy z niewielkim opóźnieniem. 
Kto mógł usiadł już w ławkach przy chrzcielnicy
Tylko My - Rodzice i Chrzestni 
pozostaliśmy przy wejściu.
 Trzymałam Ragner na rękach.
 Kira obserwowała nas z ramion tatusia.
 Cisza, oczekiwanie gości i pisk naszych maluchów
 uderzały w siebie pięknem chwili. 
Wydawałoby się, że tego spokoju nie można niczym zakłócić. 
Chciało się tak trwać w tym przemiłym oczekiwaniu i napięciu. 
A jednak. 
Jedna z chrzestnych szepnęła mi na uchu
 - chyba się na nodze zadrapałaś. 
Spojrzałam w dół i przerażenie ogarnęło mnie całkowicie. 
Po nogach ciekła krew, która oznaczała tylko jedno.
 Znów dostałam krwotok
Już  nie plamię 
tylko bardzo mocno krwawię. 
I co teraz??? 
Myśli paniczne zaprzątały moją głowę. 
Czułam jak ze mnie bucha,
 czułam stróżki krwi , które spływały intensywnie po moich udach.
 Z trudnością powstrzymałam łzy. 
To był chrzest naszych dzieci,
 a mi groził szpital. 
Odnalazłam wzrokiem męża.
 Uchwycił moje spojrzenie. 
Zauważyłam Jego przestraszenia i ogromna troskę.
 Przejął ode mnie synka, a ja krokiem udanego spokoju
pomaszerowałam w stronę kościelnej toalety. 
To co zobaczyłam
wywołało u mnie rozżalenie.
Wszystko we krwi.
Zaczęłam ryczeć,
Nie mogłam powstrzymać już emocji, które się we mnie zbierały.
Co robić???
Jak nałożyć uśmiech na gębę, kiedy  nic nie wychodzi.
Spojrzałam jeszcze raz na siebie,
Ja, rozżalona, zapłakana, we krwi w kościelnej toalecie.
A przecież to tak nie miało być. 
To chrzest naszych dzieci. 
To uwiecznienie, 
które będą pamiętać z opowiadań.
Szybko zebrałam swe myśli. 
Hmm
Co robić??? 
I nagle
Eureka
 Odkryłam w torbie pampersy maluchów.
Ogarnęłam się wewnętrznie, 
posprzątałam 
uprałam
podmalowałam
Wyszłam z myślą, że pampers pewno nie przecieknie 
Teraz to tylko nie zemdleć, nie upaść

***

Wszyscy już stali przed chrzcielnicą.
Ceremonia trwała.
Nikt nie zauważył problemu, z którym się zmierzałam. 
Były śpiewy, obietnice, organy i piękne słowa.
Chrzest i piękny wieczór wbił się naszym gościom w serca.  
Ja otoczona miłością i troską męża
przetrwałam z uśmiechem na twarzy do końca. 

mężuś z synkiem i duchownym
chrzestna z córeczką i duchownym
 

 
CDN...

7/04/2015 08:45:00 AM

( 533 ) Położą mnie

( 533 )  Położą mnie


Bez operacji się nie obejdzie. 
Endometrium wzrosło tak mocno , że zajęło całą macicę. 
Na szczęście po cystach na jajniku ani śladu.
A to przecież dobry znak :)
Chociaż na tyle była ta terapia przydatna. 
 Teraz w Klinice starają się gdzieś wcisnąć mnie w ich grafik.
W poniedziałek będę wiedziała coś więcej.
Nie tak miało być.
A jednak :(
 Położą mnie na stół operacyjny.
BUUUU
 Tak dalej być nie może.
Wstrząsa mnie na samą myśl.
Jednak jak trzeba to trzeba.
Jakoś muszę się teraz pozbierać 
i  naładować pozytywnymi emocjami.
Bo to podstawa 
Wykluczyć strach, obawy i niepewności 
Poproszę o garść ciepłych myśli.
By się dobrze nakręcić i zreperować.

7/01/2015 12:29:00 AM

( 532 )

( 532 )


Nasze Bliźniaki przeszły kolejne badania. 
Zdrowiutkie i odnotowane uszczęśliwiły nas ogromnie.
Ragner 8 kg  ciężki, 67 cm długi, obwód główki 44 cm :)
Kira 6,9 ciężka, 66 cm długa  z tą samą obwodówką główki co Jej brat bliźniak.
Opalone, radosne, dobrze rozwinięte.
żują i próbują smaków baby świata.
Jestem bardzo szczęśliwa wiedząc, że są zdrowe. 
W głowie i w sercu nadal odczuwam nasze istotki, które sama utraciłam. 
Słyszę glosy rodziców, o których dzieci  walczyłam. 

Zdrowie
Miłość
 
Nadzieja
Walka

Radość
Ból 

Obrazy
Wspomnienia 

i ta ich intensywność istnienia


 

 
Copyright © 2016 4kleeblatt , Blogger