z fb |
Smutne, ale potrzebne by zmienić życie dla naszych nienarodzonych. W samotności odczuwam to co inne serca nie mogą we mnie zobaczyć. Każdego
dnia udowadniam światu, że idzie być silnym a nie pochylonym pod
strachem własnego wnętrza. Wszystko kieruje się ku udowodnieniu, że można jeśli się tak naprawdę wierzy i pragnie, jeśli się głęboko
ufa. Jednak przychodzą takie chwile, że ta pokazywana światu siła jest niemocą mojego poczęcia i jak zapach z dzieciństwa ucieka w przestrzeń
wczorajszego poranka. Gdy staje przed faktem wyboru nie myślę o moim strachu o moim nieposłuszeństwie do samego siebie. Jestem
skierowana impulsem narodzonego ,,wczoraj", by osiągnąć to szalone ,,dziś" a może nawet spokojne jutro??? Jednak, gdy nie uda mi się odnaleźć
balansu wnętrza, po krótkiej wędrówce, nastąpi szok doprowadzający do rozłamu na części. Poprzez miłość i dobroć serca możemy wszystko na
nowo poukładać, ułożyć w całość szczerości przeplecionej nadzieją siły i
wiary w to, że jesteśmy w stanie uspokoić wnętrze i wybraną drogą dojść
do celu naszych marzeń. To ciężki proces pokonać strach, odnaleźć szczerość by z siłą budzącego się poranka podążać dalej i pewniej i
wytrwalej. To wszystko jest naprawdę możliwe, trzeba wierzyć i ufać
dobroci, którą każdy z nas posiada. Ufać, tak naprawdę ufać, nawet
gdy jest ciężko i bardzo źle. Trzeba patrzeć ufnością dziecka i działać siłą
wojownika, który walczy z wszystkimi koszmarami uzbieranymi na własnych ścieżkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz