NADZIEJA JEST CZĘŚCIĄ TEGO CO JESZCZE ZŁO W CZŁOWIEKU NIE ZABIŁO...MOJA WIARA W DOBRO CZŁOWIEKA BYŁA SIŁA MOJEGO ŻYCIA.
Zaprawa
na lepsze jutro już przygotowana...aniołowie snów otoczyli mnie
cierpliwością wieczornego kota...wygrzewam się na słońcu mojej wiary z
nadzieja wielkiego zrozumienia. Mruczą majowe pyłki fruwające po
błękitnym niebie mego bycia...gdzieś tam...w tym błękicie... jest
miejsce na wiele,wiele więcej...tylko jak podołać temu, gdy w samotności
rozgrzanej nadziei jest się samemu...jak pasikonik, któremu zaraz zetną
łąkę palnej kwitnącego zapachu...ale co tam...nie pierwszy i pewno nie
ostatni raz zwinę się w kłębek własnego zasmucenia.
Tyle razy już to przerabiałam. Jeśli wyć to tylko w samotności. Potem wstanę i podążę drogą mego serca, a dla tych oszukanych chwil pozostanie ciemność wspomnienia...
wyciągam ręce...nie znajduję... przyjaciela...
Tyle razy już to przerabiałam. Jeśli wyć to tylko w samotności. Potem wstanę i podążę drogą mego serca, a dla tych oszukanych chwil pozostanie ciemność wspomnienia...
wyciągam ręce...nie znajduję... przyjaciela...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz